Produkt, który myślałam, że nie działa a z czasem pokochałam i dlaczego?
Jest taki produkt, który na pierwszy rzut oka wygląda na mega nudny.
Kiedy pierwszy raz go zobaczyłam, pomyślałam sobie – bez sensu. Nie ma ani zapachu, ani wyglądu – takie nic. Dostałam ją do przetestowania. Osoba, która ją rekomendowała była tak zachwycona, że aż jej oczy błyszczały. Dobre kilka dni myślałam, że coś z nią nie tak albo ze mną.
Zaczęłam czytać o tym produkcie i nie mogłam się nadziwić. Przecież wiadomo, że jak coś jest do wszystkiego to jest do…prawda? Tylko czy zawsze? Postanowiłam przetestować.
Najpierw zrobiłam sobie z tego maseczkę na twarz. Miała mieć działanie relaksująco-odżywiająco-regenerująco-kojące. WTF? Prawda? I coo? Wmasowałam to w oczyszczoną skórę twarzy i zostawiłam na noc. Rano skóra była o wiele gładsza, delikatna i nawilżona. Zrobiłam peeling i po prostu nie mogłam uwierzyć w to, co się stało.
Kolejny raz bolało mnie dziąsło. Skaleczyłam się przy jedzeniu. Posmarowałam tym na noc a rano jak ręką odjął.
Bolały mnie brwi po depilacji. Były mocno podrażnione. Posmarowałam i szybko zaczerwienienie zniknęło.
Miałam popękane pięty i łokcie. Nasmarowałam je przed pójściem spać a rano już znowu było dobrze.
Lekko zaczął mi wrastać paznokieć. Drażniło mnie to i dodatkowo ból sprawiały zabudowane buty, które to miejsce uciskały. Posmarowałam kilka razy i po tygodniu było ok.
Po lecie widziałam, że włosy są już matowe, przesuszone. Mam włosy falujące z tendencją do puszenia się. Kiedy są przesuszone, to nie wyglądają najlepiej. Z miłych loczków robi się siano. Postanowiłam zrobić im odżywczo-nawilżający kompres. Wmasowałam to dokładnie w skórę głowy. Potem rozczesałam po całej długości. Założyłam czepek i poszłam spać. Rano było już o wiele lepiej. Łuski włosa się wyrównały. Włosy już wyglądały o wiele lepiej, były gładkie i lepiej się układały.
Przy gotowaniu dotknęłam niechcący garnek i oparzyłam się. Bąbel zrobił się na zgięciu wskazującego palca. Posmarowałam go tego dnia wiele razy. Następnego dnia nie było śladu.
Zadarłam skórkę przy paznokciu. Drażniło bardzo i wyglądało nie za dobrze. Myślę sobie – niee, nie ma szans. Nie pomoże. To niemożliwe. A okazało się, że krew szybko przestała lecieć i całość się zasklepiła.
Teraz zdradzę Tobie sekret – tylko obiecaj, że nikomu nie powiesz 😉 . Bolało mnie gardło w nocy i akurat nie miałam przy sobie nic co mogłoby zgasić ból. Wycisnęłam trochę tego na język i trzymałam w ustach a potem powoli przełknęłam. Nie uwierzysz – pomogło. Zasnęłam i spałam już spokojnie do rana.
Kiedyś miałam bardzo spierzchnięte usta. Swędziały i krwawiły. Potraktowałam je tym i bardzo szybko znów były takie, jak powinny i przestały boleć.
Zrobiłam odcisk w nowych butach. Nie uwierzysz – nie lubię mierzyć ubrań i nosić nowych butów do czasu aż się dopasują do stopy. Czasami trzeba niestety buty wymienić na inne. Nie wiem czy też tak masz, mnie prawie każde obcierają. Już nawet zdarł się pęcherz i bardzo bolało. Trzy dni często smarowałam i było po wszystkim.
Kiedyś na urlopie miałam do dyspozycji tylko nie za bardzo ostrą golarkę i mocno podrażniłam skórę. Trochę przesadzając – wyglądała jak kora drzewa. Posmarowałam się i prawie od razu było po temacie a skóra ładnie i zdrowo błyszczała.
Miałam gorączkę. Nawilżyłam tym „czymś” ręcznik i schłodziłam. Ulga była ogromna.
Zapalenie pęcherza i nic pod ręką? Znam ten bóóóóóóllll…Kiedyś dopadło mnie w nocy…Posmarowałam się tym i też przespałam po godzinie noc już do rana.
Masz wyzwanie z cellulitem? Tutaj potrzeba dużo konsekwencji i systematyczności ale efekty są bardzo dobre. Jeśli nie weszłyśmy jeszcze na etap trwały a jesteśmy na samym początku, to możemy być zdziwione, jak szybko się to zadziało.
Babcia kiedyś mi powiedziała, że piękne dłonie u kobiety oznaczają tyle, że nie jest pracowita. Gdzieś mi się to w podświadomości bardzo mocno wryło. Złapałam się na tym, że nie dbam o ręce. Nie kremuję ich, zapominam o rękawiczkach. Doprowadziłam nawet do odmrożenia przy tym niechcący. Kiedy tylko jest chłodno, pojawiają się pomarańczowe plamy na kłykciach. Odkąd sobie uświadomiłam, że potrzebuję się o te dłonie nauczyć dbać, robię kompresy i smaruję już dłonie systematycznie. Wyglądają o wiele lepiej, regenerują się i mają równy kolor.
Jan, mój maż, skaleczył się kiedyś przy goleniu. Wiadomo kiedy się to dzieje najczęściej? Kiedy szykujemy się do wielkiego wyjścia. Poprosiłam, żeby posmarował się warstwą galaretki. Do czasu wyjścia z domu było już lepiej a następnego dnia prawie bez śladu.
Lubisz się opalać? Ja bardzo lubię być na słońcu. Niestety natura dała mi skórę bardzo jasną, która nie lubi tego tak bardzo jak ja. Kiedyś pojechaliśmy na rower. Założyłam koszulkę w krótkim rękawkiem i rękawiczki. Dlaczego o tym ubraniu mówię? Bo pomiędzy końcem rękawa a początkiem rękawiczki słońce poparzyło mnie tak bardzo, że moje ręce były palące, ogniście czerwone. Ból był okropny. Posmarowałam się moim niepowtarzalnym preparatem wyjętym z lodówki i nawet nie wiesz jaka ulga. Ręce jeszcze chyba tydzień dochodziły do siebie. Na szczęście już nie bolało tak bardzo.
A zdarzyło się Tobie kiedyś, że chcesz ogolić włoski pod pachami a…właśnie skończyła się pianka do golenia? Nie uwierzysz – tak, tak – zastosowałam zamiennik i dobrze się sprawdził.
Niedawno w drogeriach i sklepach kosmetycznych zabrakło płynu do dezynfekcji rąk. Zmieszałam alkohol 95% z moim preparatem i dodałam kilka kropel olejku cytrynowego. Okazało się, że działa i do tego pięknie pachnie 🙂 Nie tylko ma działanie odkażające a jednocześnie dba o skórę dłoni. Wiadomo, alkohol je podrażnia i wysusza. Bez odpowiedniej ochrony można sobie bardzo łatwo poranić skórę.
Bardzo lubię jeździć na rowerze. Odkąd zaczęłam to robić, jestem o wiele spokojniejsza. Różne przeciwności losu i stres przechodzę mogę dzięki temu odreagować. Czasami potrzebuję po prostu wsiąść na rower i pojechać do lasu. Zatrzymuję się od czasu do czasu, robię zdjęcia kwiatów czy zwierząt. I kiedyś w takim właśnie momencie zdarzyło się, że pokąsały mnie komary. Myślę sobie, a spróbuję. I co? Też pomogło.
Obdarłam w czasie jednej z wycieczek kolano. Strup i siniec dużych rozmiarów i wyjątkowo wielokolorowy potraktowałam moim podręcznym smarowidłem. Dało ulgę a strup szybko się zagoił.
Jakiś czas temu obudziłam się w nocy z bólem ucha. Nie wiedziałam co zrobić i posmarowałam je galaretką. Pozwoliło mi to spać do rana. Ból był bardzo silny i rano popędziłam już do lekarza.
Na początku testowałam mój cud natury przy skaleczeniu dziąsła. Janek kiedyś powiedział mi, że krwawią mu zęby przy myciu. Powiedziałam – a posmaruj się na noc parę razy. Nie uwierzysz. Też mu pomogło i od tego czasu robi to systematycznie.
Przeczytałam, że mogę tym też ukorzenić roślinki, które planuję potem wsadzić do doniczek. Też pomogło.
Są jeszcze zastosowania o których słyszałam. Sama osobiście ich nie testowałam, znak jednak osoby, które są zadowolone. Z oczywistych powodów nie powiem o kogo dokładnie chodzi. Zaraz zrozumiesz dlaczego. Pewien Pan ma problemy z hemoroidami. Robi sobie czopki, mrozi mój preparat w foremkach po czopkach i stosuje właśnie na podobnej zasadzie. Daje mu to ulgę. Mam tez znajomą, która mówi w żartach, że używa tego mojego specyfiku „doustnie i dowcipnie”. Pomaga jej przy wszystkich babskich sprawach i trzyma ją w stoliku nocnym przy łóżku. Jeszcze inna stosuje ją na zajady i wykwity opryszczki na ustach.
Wymyśliłam, że skoro sprawdza się tak dobrze jako maska na noc, to może jak połączę ją z kawą to będzie dobry i energetyzujący peeling. I jak myślisz? Tak! Wymyśliłam świetny peeling do całego ciała. Jest relaksujący a do tego ten piękny zapach kawy na około.
Cały czas odkrywam nowe zastosowania dla tego produktu.
Domyślasz się już co to jest?
Pewnie, że się domyślasz.
To aloes, najlepszy aloes 😉
Aloes czyli roślina od oparzeń a właściwie gasząca, taki strażak z przyrody.
Dokładniej Aloe Vera Gelly
My na użytek domowy mówimy o niej galaretka aloesowa.
Skromna, duża, biała tubka z zielonym paskiem a tyle zastosowań.
Nie wiem, czy wiesz jak wygląda aloes po wyfiletowaniu z niego zielonej części?
Pielęgnuję w donicy specjalny egzemplarz aloe vera.
Chcę za jakiś czas uciąć jeden liść i pokazać Tobie,
jak wygląda miąższ prawdziwego aloesu po ścięciu z rośliny i wyfiletowaniu.
Ten środek liścia po zblendowaniu nabiera konsystencji właściwie wody.
Dlatego bardzo trudno nim nakremować np. twarz.
To dlatego znalazłam taki aloes, który jest na nośniku żelowym. Dzięki temu można go bardzo łatwo smarować, wcierać i nie martwić się, że ścieknie ze skóry zanim zdąży się wchłonąć. To niezbędnik i moim zdaniem powinien znaleźć się w każdym domu.
Mówię to ja, która myślałam, że to nijaki produkt, który do niczego się nie nadaje.
Tak, tak – przyznaję, pomyliłam się i już myślę zupełnie inaczej niż wtedy.
Czasami słyszę, że ktoś mówi – ja mam aloes na oknie.
To bardzo dobrze. On ma swoje właściwości.
Najmocniejszy jest najlepszy aloes, który dojrzewa w słońcu i środowisku wolnym od zanieczyszczeń na tyle, na ile to tylko jeszcze na Ziemi możliwe. Rośnie na Dominikanie, Teksasie i w Meksyku. Nabiera swoich właściwości 4 do 6 lat. Odcinane są tylko najstarsze liście przy samej ziemi a roślina tworzy nowe.
Można mieć w domu donicę z cytryną, mandarynką czy pomarańczą. Pytanie tylko – czy to rzeczywiście jest to samo, jak te, które dojrzewały w pełnym słońcu np. Hiszpanii? A może jednak czymś się różnią?
Poza tym to różnica zjeść wyjątkową, długo wyczekiwaną mandarynkę z własnego drzewka. Niestety na co dzień nie dostarczy ona nam tyle, ile chcemy zjeść.
Tak samo aloes, mając tak dużo zastosować, nie dostarczy nam tyle miąższu, ile potrzeba do tak wielu zastosować a co dopiero, gdy decydujemy się go pić.
Wiele osób pielęgnuje za jej pomocą skórę przy poważnych problemach skórnych typu AZS, trądzik. Stosuje się go jako bazę pod bardzo inwazyjne zabiegi kosmetyczne. Wybierają galaretkę aloesową świadome kosmetyczki, które wiedzą, że dzięki temu skóra podrażniana w trakcie zabiegu o wiele szybciej wróci do siebie.
Zrobiłeś sobie nowy tatuaż i czujesz ból? Potrzebujesz na to jakieś rozwiązanie? Galaretka też Tobie pomoże. Już coraz częściej jest spotykana w sprzedaży również w salonach tatuażu i dobrych gabinetach kosmetycznych.
Ty nie musisz nigdzie szukać,
znajdziesz galaretkę aloesową tutaj:
Pozdrawiam bardzo i przesyłam dużo dobrej energii,
Marzena